środa, 19 listopada 2014

pieniądze to nie wszystko

SYN: Tato, mogę Cię o coś zapytać?
TATA: No jasne, o co chodzi?
SYN: Tato, ile zarabiasz na godzinę?
TATA: To nie twoje sprawa. Dlaczego zadajesz mi takie pytanie?
SYN: Ciekawy byłem. Powiedz mi proszę ile zarabiasz na godzinę.
TATA: No,jak tak bardzo chcesz wiedzieć zarabiam 100 $ na godzinę.
SYN: Oj! (z opuszczoną głową), tato, pożyczyłbyś mi 50 $?
Tata się wkurza.
TATA: Jedyny motyw dlaczego mnie o to zapytałeś, bo chciałeś żebym pożyczył ci pieniędzy na zakup jakieś głupiej zabawki, albo innej bezsensownej rzeczy do swojego pokoju i do łóżka.
Zastanów się nad tym dlaczego jesteś takim egoistą. Ja pracuję ciężko cały dzień a ty zachowujesz się tak niedojrzale.
Mały chłopczyk poszedł w ciszy do swojego pokoju i zamknął drzwi.
Mężczyzna usiadł i myśląc o pytaniu chłopca i jeszcze bardziej się zdenerwował. Jak on mógł zadać mi takie pytanie. Zaczął rozmyślać.
Może miał potrzebę kupić coś niezbędnego za te 50 $, nie pyta często o pieniądze.
Mężczyzna poszedł do pokoju chłopca i otworzył drzwi.
TATA: Śpisz synku?
SYN: Nie tato, nie śpię
TATA: Tak sobie pomyślałem, że może byłem zbyt surowy dla ciebie. To był naprawdę ciężki dzień dla mnie i wyładowałem się na tobie. Oto 50 $ o które mnie poprosiłeś.
Mały chłopiec usiadł na łóżko i uśmiechnął się.
SYN: Ach, dziękuję tato.
Po czym spod poduszki wyciągnął pomarszczone banknoty. Mężczyzna zobaczywszy, że chłopiec miał pieniądze zaczyna się denerwować.
TATA: Dlaczego chcesz pieniądze skoro je masz?
SYN: Ponieważ nie miałem wystarczająco, ale teraz już mam.
Tato, mam 100 $ teraz. Mogę kupić jedną godzinę z twojego czasu. Proszę przyjdź wcześniej jutro z pracy. Chciałbym zjeść z tobą kolację.
Tata oniemiał. Objął synka i błagał o przebaczenie.
To jest tylko historyjka, która ma przypomnieć wam wszystkim, że nie jest tylko ważne aby pracować ciężko całe życie. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że czas ucieka nam między palcami, a my nie spędzamy go z osobami bliskimi, ważnymi, tymi które kochamy. Jeżeli umarlibyśmy jutro, firma dla której pracujemy łatwo nas zastąpi w kilka dni, ale rodzina i przyjaciele będą nas opłakiwać przez resztę ich życia. Pomyślmy więc dlaczego tak bardzo jesteśmy pochłonięci pracą. Istnieją ważniejsze rzeczy.
wiem ze dawno nic nie było przepraszam za to tych którzy tu czekają
po prostu szkołą nauka i sprawy prywatne i tak jakoś wyszło przepraszam i dziękuje ze jesteście <3

2 lata :)

Poznaliście się  na festynie przez wspólnego kolegę :)
Wszystko układało się jak w bajce.
Zaprzyjaźniliście się.
Pisaliście 24\h.
Cały czas .
Byliście naprawdę bardzo blisko.
Pewnego dnia twój przyjaciel zaczął przyjaźnić się z twoja przyjaciółką pomimo tego ze wiedziałaś że nie będą łączyć ich takie relacje jak was byłaś zazdrosna.
W końcu oni zaczęli chodzić.
Przestaliście pisać tyle co wcześniej.
Robiłaś za koło ratunkowe.
Odzywał się tylko jak czegoś potrzebował.
Serce pękło ci na kawałki :)
Tęskniłaś za tym co było za rozmowami ,
za sms'ami
za tym wszystkim co was łączyło.
Wasze relacje się pogorszyły z przyjaciółką i przyjacielem.
Popadłaś w depresje naprawdę było z tobą źle.
Gdy dowiedziałaś się że między nimi się nie układało ucieszyłaś się pomimo tego,że wiedziałaś ze to nie fair.
Rozstali się .
Przestali się do siebie odzywać .
Wasze relacje wróciły do normy .
Przyjaźniliście się .
Wypominał ci to jak wyglądasz ale...
 kochałaś go ... wybaczałaś wszystko co mówił pomimo tego ,że cie ranił .
Po miesiącu on poprosił cie o chodzenie.
Zgodziłaś się .
Był dla ciebie całym światem .
Ale czy ty dla niego ?
Pewnego wieczoru nie odpisywał wiec zadzwoniłaś do niego.
Powiedział ze nie może ciągnąć dłużej tego związku bo przez niego cierpią relacje z moimi bliskimi i jego bliskimi.
Postanowił to zakończyć.
Zerwał.
Straciłaś grunt pod nogami ale wybaczyłaś mu i udawałaś ,że wszystko jest ok
że to nic takiego
że tak się zdarza ...
Dalej się przyjaźniliście
to znaczy ty go kochałaś a on nie czuł nic ponad przyjaźń i braterstwo .
Akceptowałaś to i ślepo brnęłaś w ten 'związek'
potem zaczęło się polepszać ale nie na długo.
Znalazł sobie dziewczyna chodził z nią ale nie za długo
potem jeszcze jedna i jeszcze jedna.
Za każdym razem serce rozpadało ci się na milion małych kawałków :)
Nic mu nie mówiłaś .
Nie skarżyłaś się.
Akceptowałaś to .
Po jakimś czasie uznał ,że pasujecie do siebie idealnie .
Poprosił cie o chodzenie.
Wiedziałaś że 2 raz zniszczy wasze relacje całkiem.
On nalegał zależało mu na tym .
Nie zgodziłaś się .
Przestał pisać ty też się nie narzucałaś .
Następnego dnia przyjaciółka napisała ci że nawyzywał ją od dziwek,suk,szmat itp.
Dla tego ze się cięła.
Stanęłaś w jej obronie.
Pokłóciliście się
i tak o to jesteś 
siedzisz i płaczesz bo ktoś kto był częścią twojego życia odszedł tak po prostu.
Nie zawalczył o 2 letnią przyjaźń .
Po prostu odpuścił .
Każdego dnia masz nadzieje ze wyjdziesz ze szkoły i zobaczysz go czekającego na ciebie i próbującego porozmawiać z tobą .
Ale nie ...
Nie ma go ...
i nie będzie i z tym się nie możesz pogodzić ...
To boli cię najbardziej ...

sobota, 12 kwietnia 2014

Byłeś a tego sie nie zapomina ...

Tutaj wstawcie sami swojego ulubieńca
Padało. (Twój ulubieniec) odszedł . Nie ma go . Płakałaś . Przypomniałaś sobie ostatni jego dotyk 
http://3.bp.blogspot.com/-XgyvDmp8S3g/Ud9Sz6cFpYI/AAAAAAAAAmk/V2CUmS-uPMM/s1600/d%C5%82o%C5%84.gif , 
ostatni wasz pocałunekhttp://24.media.tumblr.com/0dfc8b0eb81492339d210b7d39819802/tumblr_mlkhgqY8zI1sox4bho1_500.gif
Ty: Nienawidzę cię ! Dlaczego mnie zostawiłeś ! Obiecałeś być ze mną do końca ! http://3.bp.blogspot.com/-fGDEjQaKN6g/UWqJf0VnGHI/AAAAAAAAAw8/Z950papfSYM/s1600/kaatinss.gif
Wtedy zauważyłaś na że długopis na twoim biurku sam pisze coś na kartce . Bałaś się , ale podeszłaś i popatrzyłaś na nią http://1.bp.blogspot.com/-JXhBekR56MM/Ud9HOuihdwI/AAAAAAAAAmQ/8NMAMvby90s/s1600/love.gif
Wtedy zrozumiałaś , że przypomniałaś sobie tylko dotyk i pocałunek . A gdy oderwał się od ciebie w pocałunku wyszeptał : Ja zawszę jestem z tobą , kiedy świecie słońce - uśmiecham się do ciebie , kiedy wieje mocny wiatr - przytulam cię , kiedy lekki podmuch wiatru dotyka twojej twarzy - to cię całuję , a kiedy pada deszcze - płaczę razem z tobą , bo nie mogę znieść twojego smutku.
Wtedy zrozumiałaś , uśmiechnęłaś się i popatrzyłaś przez okno. Słońce świeciło takim blaskiem , jak byś widziała jego samego .
Ty: Ja też cię kocham - odpowiedziałaś - czekaj na mnie tam u góry ....

sobota, 15 lutego 2014

"Kocham Cie" ♡

Twoja przyjaciółka Cię zostawiła. Tak po prostu odeszła bez słowa. Byłaś na nią wściekła, chciałaś jej to wygarnąć ale nie odbierała od Ciebie telefonów. Miałaś tego dość. Postanowiłaś, że wyjedziesz do Londynu. Tylko, że istniał mały problem...
- Mamo proszę!- błagałaś po raz setny
- Absolutnie! Marsz do pokoju uczyć się!- wrzasnęła mama.
-Jesteś niesprawiedliwa!- krzyknęłaś i pobiegłaś na górę do swojego pokoju.  Po raz kolejny kłóciłyście się oto czy możesz wyjechać do Londynu. Wyciągnęłaś walizkę z szafy i zaczęłaś się pakować.  Po godzinie byłaś gotowa. Otworzyłaś drzwi balkonowe i wyszłaś na balkon. Nigdy nie myślałaś, że będziesz uciekać z domu, ale miałaś już tego dosyć. Wciągnęłaś walizkę na balkon. Stanęłaś na barierce, wzięłaś walizkę jedną rękę a drugą chwyciłaś drzewo, które rosło ok. pół metra od balkonu. Modliłaś się żeby rodzice Cię nie zauważyli. Odepchnęłaś się nogami od barierki i przywarłaś do drzewa. Powoli schodziłaś na dół. Spojrzałaś na zegarek. Była 10:30. O 11:00 miałaś samolot, który zarezerwowałaś miesiąc temu. Biegłaś aby zdążyć. W ostatniej chwili wsiadłaś do samolotu. Włożyłaś słuchawki i odpłynęłaś. Obudziła Cię jakaś starsza pani, która siedziała koło Ciebie.
- Hej słoneczko. Lądujemy, czas wstawać.- powiedziała melodyjnie. Obudziłaś się i podziękowałaś jej. Gdy wysiadłaś z samolotu zdałaś sobie sprawę z tego, że zapomniałaś zarezerwować sobie jakiegoś hotelu. Trudno, pomyślałaś. Na lotnisku są dość wygodne ławki. Poszłaś w stronę jednej z nich. Byłaś zmęczona, chociaż spałaś w samolocie. Położyłaś się i zasnęłaś. Obudził Cię znajomy Ci głos. Znajomy, ale nieznajomy.
- Hej ślicznotko. Nie spóźnisz się na samolot?- zapytał.
- Nie. Ja już przyleciałam.- powiedziałaś przeciągając się.- Tylko zapomniałam zarezerwować hotelu i...
- Chodź do mnie!- zaproponował loczek. Teraz go poznałaś. To był Harry Styles z One Direction! Jednak nie miałaś siły żeby zacząć piszczeć.
- Nie chcę mi się.- jęknęłaś.- Jestem zmęczona. Zostaw mnie.- nie mogłaś uwierzyć we własne słowa. Chciał Ci pomóc. A Ty odmówiłaś. Zwłaszcza, że to był Twój ulubieniec.
- Nie ma mowy! Nie zostawię Cię tutaj!- zaprotestował i wziął Cię na ręce.
- Moja walizka.- jęknęłaś.
- Lou weź jej walizkę. Jedziemy do mnie.- powiedział loczek. Nie wiedziałaś kiedy zasnęłaś. Obudziłaś się w obcym domu. Trochę się przestraszyłaś, ale potem zdałaś sobie sprawę gdzie jesteś. Byłaś taka wypoczęta! Wstałaś z łóżka w poszukiwaniu Twojej walizki i natknęłaś się na Harry'ego.
- Cześć. Emm.. powiedz gdzie moja walizka i już sobie idę. I dziękuję.-powiedziałaś. Staliście naprzeciwko siebie i patrzyliście sobie w oczy.
- Gdzie moja walizka?- zapytałaś ponownie i wyrwałaś go z zamyślenia.
- Słucham? A tak walizka. Jest tutaj... w twoim pokoju.- powiedział po czym uśmiechnął się.
- W moim pokoju?- powtórzyłaś z niedowierzaniem. 
- No tak. Zamieszkamy razem. Nie mogę Ci pozwolić szwendać się po Londynie.- powiedział po czym pociągnął Cię za rękę w stronę Twojego pokoju. Trochę się poznaliście, pogadaliście i pośmialiście się przy gorącej czekoladzie. Nagle coś Ci się przypomniało.
- Mama!- krzyknęłaś- Potrzymasz to?- zapytałaś i podałaś mu kubek gorącej czekolady, po czym wyparowałaś z pokoju. W chaosie przegrzebywałaś całą walizkę . Wreszcie znalazłaś telefon. 26 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości. 20 połączeń było od mamy i 6 od [I.T.P]. 5 wiadomości od mamy, 3 od taty i 2 od [I.T.P]. Proszę! Nagle sobie o mnie przypomniała! Odpisałam do mamy. "Przepraszam. Musiałam wyjechać. Nie martwcie się. Jestem cała." Nie miałam zamiaru oddzwaniać ani do niej ani do [I.T.P]. Wróciłaś do pokoju gdzie zastałaś zmieszanego Harry'ego.
-Przepraszam.- powiedziałaś i wzięłaś od niego Twój kubek.- Musiałam zadzwonić do mamy.
- Jasne. Muszę Ci coś powiedzieć...
- Słucham.
- Tylko nie piszcz.
- Dobrze 
-Jestem Harry Styles z One Direction!-wyznał. Zaczęłaś się śmiać.
- No co? Nie wierzysz mi?
- Wierzę i wiedziałam o tym odkąd tylko Cię zobaczyłam- mówiłaś starając się powstrzymać śmiech.- To teraz ja. Możesz coś dla mnie zrobić?
- Jasne!- odpowiedział uradowany.
- Okłam mnie.- poprosiłaś.
- Jak?- zapytał
- Powiedz, że mnie kochasz.
- Nie mogę.- powiedział zasmucony.
- Dlaczego? 
- Bo wtedy powiedziałbym prawdę.- wyznał po czym zbliżyliście się do siebie a Harry Cię pocałował...   

Kiedy jest przy nas odpowiednia osoba uśmiech sam pojawia nam sie na twarzy ... ♡

Wyszłaś z przymierzalni kierując się w stronę grupki ludzi, stanęłaś na podwyższenie i wyszczerzyłaś swój uśmiech. Wszyscy byli zszokowani, większość to były kobiety oraz twój tata.
-[T.I] wyglądasz wspaniale dziecko!- powiedziała zapłakanym głosem Twoja mama, na co wszyscy jednym chórem się z nią zgodzili. Ona tylko uroniła łezkę i przetarła oczy chusteczką.
-Mamo obiecałaś, że nie będziesz płakać! Nie myślicie, że lepsza ta z koronką?- zapytałaś nie pewnie.
-Jest idealna! Uwierz mi!- odezwał się Harry wychodzący z drugiej przymierzalni w garniturze. Podszedł do Ciebie i poprawił twój welon.
-Zostaw ją! Moja córka jutro wychodzi za porządnego mężczyznę. Nie potrzebne jej romanse!-zaśmiał się Twój tata przez co Styles trochę się zaczerwienił i przeprosił Ciebie. Wróciłaś do przymierzalni, a ekspedientka podała Tobie inne sukienki. Przymierzyłaś jeszcze kilka, ale pozostałaś przy tej!

Po 3 godzinach wróciłaś z rodzicami do domu i od razu położyłaś się na łóżko. To był męczący dzień. Nagle usłyszałaś telefon.
-Witaj Skarbie.-odezwał się wesoły głos w słuchawce.
-Liam chyba nie powinniśmy dzisiaj rozmawiać.- zaśmiałaś się.
-Dlaczego? Oj rozumiem, że wierzysz w te zabobony. Okej nie możemy się widzieć ostatniej nocy, ale nikt nie powiedział, że rozmawiać.- odpowiedział z wesołym głosem. Jutro był wasz ważny dzień, stresowałaś się bardzo i chyba właśnie rozmowa z nim sprawiła, że chodź na chwilę zapomniałaś o tym świecie. Zawsze to robił, zabierał Ciebie do innego świata, czułaś się taka szczęśliwa. Po skończonej rozmowie ruszyłaś do łazienki, aby wziąć prysznic. Gdy wróciłaś do pokoju stanęłaś przy swojej garderobie i zaczęłaś dokładnie oglądać buty na jutrzejszą ceremonie. Usłyszałaś jak ktoś rzuca czymś w okno. Wystraszyłaś się, ale po chwili usłyszałaś "[T.I]! Kochanie! Wyjdź do mnie proszę!". Wyszłaś na balkon, widząc pijanego ledwo trzymającego się przyszłego męża opartego o dwóch przyjaciół. Była z nim cała 4. Lou i Niall trzymali chłopaka, a Zayn i Harry śpiewali i tańczyli. Zaczęłaś się z nich śmiać, a po chwili przejęłaś się jak oni będą wyglądać jutro na ślubie! Na balkonie obok Ciebie od razu pojawiła się Twoja mama. Również zaczęła się śmiać i objęła Ciebie całując w czoło.
-Ty się nim lepiej zajmiesz!- szepnęła Tobie do ucha widząc jak Niall odchodzi od Liama i zostawia z nim biednego Louisa. Chłopak ledwo trzymał twojego faceta, co wyglądała jeszcze bardziej zabawnie niż wcześniej. Zamówiłyście im taksówkę, ale Payne powiedział, że nie ruszy się stąd dopóki go nie pocałujesz. Chcąc jak najszybciej położyć się spać zbiegłaś na ulicę i pocałowałaś namiętnie chłopaka. Reszta zespołu zaczęła krzyczeć prosząc o więcej, lecz ty powiedziałaś, że na dziś tyle wystarczy. Cała 5 wpakowała się do wielkiej taksówki i ruszyła, a ty wróciłaś do swojego starego pokoju. Od dawna mieszkałaś z Liamem, a dzisiaj był wyjątek i przeniosłaś się na tą noc do domu rodziców. Rano obudziły Cię krzyki z kuchni, więc wstałaś jak najszybciej.
-Mamo? Co się dzieję?- zapytałaś wesołym zachrypniętym głosem. Lecz kobiecie nie było do śmiechu.
-Nic kochanie. Idź się lepiej już szykuj. Zaraz powinna zjawić się fryzjerka, a po niej kosmetyczka.- odpowiedziała zestresowana, lecz ty nie chciałaś dać za wygraną. Stanęłaś na środku wejścia z rękoma ułożonymi na biodrach. Domagałaś się odpowiedzi.
-Proszę [I.T.M] powiedz jej. To jest poważna sprawa.- nalegał twój tata, który właśnie minął Ciebie w wejściu.
-Wczoraj, gdy chłopcy pojechali, to oni nie wrócili do hotelu.- powiedziała Twoja mama ciężko przełykając ślinę.
-Jak to? To gdzie oni pojechali?!- wypytywałaś i poczułaś jak złość zaczyna pojawiać się na twojej twarzy.
-Dzwonił Louis. Pojechali jeszcze wszyscy do jakiegoś baru. Tam się rozstali. Wszyscy byli tak pijani, że nie pamiętają który z nich odprowadził Liama. Dzisiaj rano Niall pojechał do was do domu, ale jego nie było.- spuściła głowę. A ty pobiegłaś szybko do pokoju po telefon. Oczywiście jak zwykle Payne nie odbierał, a nawet po chwili włączyła się jedynie poczta głosowa. Byłaś przerażona i najczarniejsze scenariusze pojawiały się w twoich myślach. Po pewnym czasie przyjechali do Ciebie Karen i Geoff.
-Szykuj się. Na pewno jest już w domu.- powiedziała matka twojego chłopaka prowadząc Cię do fryzjerki czekającej już w salonie.  Minęły dwie godziny, wszyscy przyglądali się Tobie z zachwytem i udawali jakby całej sytuacji nie było. Poczułaś się bardzo źle, powiedziałaś że potrzebujesz trochę świeżego powietrza. Spacerując po ogrodzie usłyszałaś szeleszczące liście za rodzinną stodołą. Na starym leżaku spał ktoś owinięty czarnym starym kocem. Podeszłaś bliżej, chodź nie byłaś pewna czy dobrze robisz. Może to jakiś bezdomny? Podchodząc osoba, która leżała na leżaku odwróciła się. To był Liam! Nadal był pijany i spał w najlepsze.
-Liam?!- powiedziałaś oburzona. On jedynie otarł oczy i spojrzał na Ciebie z promiennym uśmiechem.
-Witaj kochanie. Chciałem tej nocy spać jak najbliżej Ciebie.- odpowiedział wesołym skacowanym głosem.  Ty jedynie miałaś ochotę go udusić.


*tydzień później*
Przełożyliście ślub o tydzień, wiadomo nie był w stanie myśleć i rozmawiać, a co dopiero ożenić się. To był wasz wyjątkowy dzień, było idealnie. Właśnie tak jak sobie wymarzyłaś. Zapomniałaś już dawno o sprawie, która miała miejsce tydzień temu. Chodź chłopaki bardzo mu to wypominali przy toastach. A już w szczególności wasz świadek Harry.

sobota, 11 stycznia 2014

Słońce świeci zawsze gdy jest przy nas ktoś kogo kochamy

Poznaliście sie w walentynki , nie nawiedziłaś tego święta ale On sprawił że pokochałaś je on dawał ci szczęście kolorował każdy twój dzień ... Miał na imię Louis pewnego dnia od tak po prostu nie spodziewanie z tb zerwał .... urwał wszelki kontakty i nie chciał z tobą rozmawiać... płakałaś całymi dniami i zastanawiałaś sie co zrobiłaś nie tak .. pewnego dnia zadzwoniła przyjaciółka Louis'a El powiedziała ze musisz szybko przyjechać do niej do domu jak cie poprosiła tak zrobiłaś.
Gdy weszłaś do jej domu zobaczyłaś że płacze spytałaś dlaczego a ona odpowiedziała ci krótko ... "Louis nie żyje .. " i podała ci list . Szarpnęłaś go i wybiegłaś z jej domu ze łzami w oczch. Pobiegłaś do parku na ławkę tam gdzie zawsze sie spotykaliście  z Lou ,osiadłaś i otworzyłaś kopertę... "Kochanie... zostawiłem cie dlatego że nie chciałem żebyś cierpiała .. chciałem żebyś była szczęśliwa ,zawsze będę cie kochać , Teraz nie ma Mnie przy tobie fizycznie.. ale duchem siedzę obok ciebie ... patrze na ciebie i pilnuje cię.Chorowałem na raka ,wiedziałem jak to sie skończy.  Pamiętaj za każdym razem kiedy w oknie zaświeci słońce ja jestem przy tobie pamiętaj skarbie! i znajdź tego który będzie cie kochał rowie mocno jak ja <3 i nie zabijaj sie , ja będę na cb czekał  " rozpłakałaś się.
tydzień później odbył sie pogrzeb Lou ...Podeszłaś by sie z nim pożegnać ... i wtedy przez wszystkie okna do kościoła wpadło światło .... uśmiechnęłaś się bo wiedziałaś że Lou jest obok cb ...
*2 lata później*
masz faceta jestes szczęśliwą mężatką ,ale w domu przy szawce nocnej masz zdj Lou i zawsze gdy zasypiasz mówisz mu dobranoc ...